Ringo Starr – artykuł z informacjami biograficznymi, ciekawostki

„Tak, byłem w The Beatles. Tak, nagraliśmy wspólnie kilka świetnych płyt. Tak, kocham tych chłopaków. Ale to by było na tyle.” – tymi słowami muzyk skomentował swoją muzyczną działalność w książce „The Beatles: Pięćdziesiąt cudownych lat”. Być może w zrozumieniu, dlaczego w taki, a nie inny sposób podsumował 8 lat wspólnego grania, pomoże bliższe poznanie jego historii.

Ringo Starr – „serce” The Beatles

Ringo Starr – a właściwie Richard Starkey – urodził się w Liverpoolu w pewnego lipcowego dnia w 1940 roku. Muzyczne portfolio rozbudowywał na długo przed przystąpieniem do Beatlesów: był współzałożycielem zespołu The Eddie Clayton Skiffle Group, a także członkiem popularnej grupy The Rory Storm and Hurricanes. Zresztą obecność w The Beatles początkowo nie zapowiadała się na długotrwałą – Ringo zastąpił kilka razy ówczesnego perkusistę. Jego gra spodobała się jednak chłopakom tak bardzo, że nie wyobrażali sobie istnienia zespołu bez jego czynnego udziału. Jonh Lennon i George Harrison lubili podkreślać w wywiadach, że band bez Ringo Starra nie istniałby w takim kształcie, w jakim uwielbiał go świat.

Ringo nie zwalnia tempa!

Beatles nie zrezygnował z kariery muzycznej po rozpadzie bandu w 1970 roku – wręcz przeciwnie! Mimo zakończenia wspólnej działalności jako jedyny wciąż utrzymywał kontakty z każdym z członków zespołu, realizując wspólne projekty muzyczne: Starr regularnie uczestniczył w nagraniach płyt swoich kolegów. Sam również cieszył się popularnością: jego hity wisiały zarówno na angielskich, jak i amerykańskich listach przebojów.

Zresztą Ringo Starr do dziś ma całe mnóstwo fanów i ani na moment nie przestaje grać – ze swoim zespołem koncertuje nieprzerwanie od 1989 roku. Jego muzyka jest lekka, prosta, ale zarazem ujmująca i powstała jakby od niechcenia. Ostatnia płyta muzyka z 2019 roku „What’s My Name” udowadnia, że były Beatles nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w tej kwestii! Zachęca do tego, aby z muzyki czerpać jak najwięcej się da – podobnie zresztą, jak pozostali chłopcy z Liverpoolu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *